A dziś dla odmiany wywiad, który przybliży Wam kulisy pracy w branży -Małgorzaty Wybrańskiej. Jest to pierwszy tego typu post na tym blogu i mam nadzieję nie ostatni. O Pani Małgosi pisałam już kiedyś, ponieważ zachwyciły mnie jej kapelusze.
Powiedz proszę o sobie kilka rzeczy, których nie dowiemy się z Twojej strony internetowej.
-Jestem osobą towarzyską i uwielbiam rozmawiać, tego z pewnością nie widać po mojej stronie internetowej.
-Cały czas, jakby równolegle, myślę o kapeluszach, nawet układając córkę do snu.
-Kiedy brakuje mi pomysłów jadę do dużego miasta i przyglądam się ludziom.
-Większość moich prac powstaje spontanicznie, nie rysuję wcześniej projektów, pozwalam materiałowi i moim palcom na swobodę - a może powinnam powiedzieć samowolę. Nie jest to pomocne przy konkretnych zamówieniach na szczęście potrafię poskromić fantazję. Igła i nitka to
moje najlepsze przyjaciółki. Moje prace, to zdecydowanie rękodzieło.
moje najlepsze przyjaciółki. Moje prace, to zdecydowanie rękodzieło.
-Z resztek materiałów, których używam do wyrobu kapeluszy robię biżuterię i ozdoby (np, świąteczne). Zaczęłam to praktykować od momentu spotkania z pewną kobietą z Ghany, która skarciła mnie za wyrzucenie resztek sinamay do kosza. Powiedziała: "W Afryce niczego nie wyrzucamy" i z moich śmieci zrobiła przepiękny fascynator. Lubię to powiedzenie:
'cudze śmieci są moimi skarbami'.
'cudze śmieci są moimi skarbami'.
-Największy sekret, który być może powinnam zachować dla siebie -nadal nie czuję się modystką. Kapeluszniczką może?
Czytając dział 'O nas' na Twojej stronie można się dowiedzieć, że predyspozycje twórcze przejawiałaś od dziecka ale czy fascynacja samymi kapeluszami była równie wczesna czy pojawiła się później?
-Próbowałam różnych rzeczy włączając street dance, malarstwo i gotowanie ale to cały czas nie było TO.
Do października 2006 czyli pierwszych zajęć z Katty kapelusze były mi raczej obojętne.
Z każdymi zajęciami to się zmieniało. Rok wcześniej miałam 2 olśnienia i czułam że chcę i potrafię coś stworzyć. Właśnie po lekcji malarstwa stałam na przystanku autobusowym kiedy pojawiła się przede mną grupa Japonek - jedna z nich miała na głowie fenomenalny amaranatowy kapelusik na głowie i jeszcze jeden w torbie. Pozostałe dziewczyny również....Drugie olśnienie-kilka miesięcy póżniej bladym świtem, wciśnięta w tłum podobnych mi zaspanych obywatel,i jechałam do mało pasjonującej pracy. Wtedy to moją uwagę przyciągnął zielony, satynowy fascynator
z przepięknym motylem...do dziś to widzę...zwłaszcza że pół roku później poznałam właścicielkę owego fascynatora - Katty Janneh!
Do października 2006 czyli pierwszych zajęć z Katty kapelusze były mi raczej obojętne.
Z każdymi zajęciami to się zmieniało. Rok wcześniej miałam 2 olśnienia i czułam że chcę i potrafię coś stworzyć. Właśnie po lekcji malarstwa stałam na przystanku autobusowym kiedy pojawiła się przede mną grupa Japonek - jedna z nich miała na głowie fenomenalny amaranatowy kapelusik na głowie i jeszcze jeden w torbie. Pozostałe dziewczyny również....Drugie olśnienie-kilka miesięcy póżniej bladym świtem, wciśnięta w tłum podobnych mi zaspanych obywatel,i jechałam do mało pasjonującej pracy. Wtedy to moją uwagę przyciągnął zielony, satynowy fascynator
z przepięknym motylem...do dziś to widzę...zwłaszcza że pół roku później poznałam właścicielkę owego fascynatora - Katty Janneh!
Opowiedz proszę nam o szkole Greenwich Community College.
-Zastanawiam się co by tu wskazać jako polski odpowiednik GCT...To coś takiego jak dom kultury skrzyżowany ze szkołą średnią.
Obok normalnych kursów, są tam zajęcia hobbystyczne, opłaty są przystępne a zaplecze techniczne dobrze wyposażone. Gdybym miała opowiadać o najciekawszych zajęciach, to wybrałabym pracownię Katty Janneh w Cockpit Art Studio. W czasie wakacji Katty organizowała prywatne zajęcia, a CAS to miejsce skupiające projektantów i artystów z różnych dziedzin: ceramika, instrumenty muzyczne - gitary itp., tkactwo, jubilerstwo, stolarstwo, moda, modniarstwo oczywiście. W niewielkim studio siedziałyśmy w 6 i dłubałyśmy sobie radośnie - przedział wiekowy od 23 do 80 lat.
Obok normalnych kursów, są tam zajęcia hobbystyczne, opłaty są przystępne a zaplecze techniczne dobrze wyposażone. Gdybym miała opowiadać o najciekawszych zajęciach, to wybrałabym pracownię Katty Janneh w Cockpit Art Studio. W czasie wakacji Katty organizowała prywatne zajęcia, a CAS to miejsce skupiające projektantów i artystów z różnych dziedzin: ceramika, instrumenty muzyczne - gitary itp., tkactwo, jubilerstwo, stolarstwo, moda, modniarstwo oczywiście. W niewielkim studio siedziałyśmy w 6 i dłubałyśmy sobie radośnie - przedział wiekowy od 23 do 80 lat.
Jak wyglądały zajęcia z osobą taką uznaną w modniarskim środowisku (i nie tylko) jaką jest Rose Cory? Jaką jest osobą ?
-Rose Cory to przecudowna, ciepła, skromna osoba. Ma cudowny dar dzielenia się swoją wiedzą
i wydobywania talentów. Kiedy zapisałam się na zajęcia nie wiedziałam kim jest Rose dopiero po pierwszych zajęciach odszukałam jej stronę w internecie....Jakie było moje zdziwienie nie jestem w stanie opisać. Mam do niej ogromny szacunek. Zresztą nie tylko ja ale cały światek modniarski. Do jej szkoły przyjeżdżają ludzie z całego świata!
-Rose Cory to przecudowna, ciepła, skromna osoba. Ma cudowny dar dzielenia się swoją wiedzą
i wydobywania talentów. Kiedy zapisałam się na zajęcia nie wiedziałam kim jest Rose dopiero po pierwszych zajęciach odszukałam jej stronę w internecie....Jakie było moje zdziwienie nie jestem w stanie opisać. Mam do niej ogromny szacunek. Zresztą nie tylko ja ale cały światek modniarski. Do jej szkoły przyjeżdżają ludzie z całego świata!
Kto jest Twoim autorytetem w dziedzinie modniarstwa?
-Nie mam takowego. Chcąc nie chcąc jestem związana z Wielką Brytanią i kogo bym nie wskazała, zazwyczaj okazuje się, że ta osoba powiązana jest z...Rose Cory.
Zawód modystki nie jest zawodem popularnym, przez lata zdawał się wymierać.Jaka jest sytuacja tej profesji obecnie? Jak jest z tym w Polsce a jak na świecie?
-Prawda, w tej części Europy jesteśmy na wymarciu! Wypierają nas duże, masowo produkujące zakłady - masowo więc i taniej.W chwili kiedy przyznałam się że robię kapelusze stałam się lokalną atrakcją, a po otwarciu zakładu - niemal celebrytką.
Specjalnie przesadzam, ale modystek jest generalnie niewiele. W dużych miastach jeszcze można je znaleźć, gorzej jest na prowincji. Przez lata złej koniunktury wiele zakładów upadło. Przez to może właśnie klimat w branży stracił na jakości.
Chciałam nawiązać kontakt z ludźmi takimi jak ja ale...trafiłam na mur. 'Zapukałam' do kilku modystek byłych i obecnych - nie chciały ze mną rozmawiać. Tu nie ma chęci do dzielenia się wiedzą, współpracy...
Specjalnie przesadzam, ale modystek jest generalnie niewiele. W dużych miastach jeszcze można je znaleźć, gorzej jest na prowincji. Przez lata złej koniunktury wiele zakładów upadło. Przez to może właśnie klimat w branży stracił na jakości.
Chciałam nawiązać kontakt z ludźmi takimi jak ja ale...trafiłam na mur. 'Zapukałam' do kilku modystek byłych i obecnych - nie chciały ze mną rozmawiać. Tu nie ma chęci do dzielenia się wiedzą, współpracy...
Na terenie mi znanym, czyli w Wielkiej Brytanii profesja ma się świetnie - modystki nie tylko robią kapelusze ale i dzielą się swoimi umiejętnościami. Kursy, targi, fora...nie ma tajemnic zawodowych! Bardzo mi się to podoba, dzięki temu poznałam i zakochałam się w tym fachu.
Łatwiej jest też o materiały. A nie sądzę by to umniejszało liczbę klientów, bo jeśli ktoś raz posmakuje kapeluszy, ten będzie chciał posiadać ich coraz więcej, więc to świetna działalność promocyjna fachu.
W Polsce chyba tego tak nie odbierają i branża na tym traci. Sama staram się dzielić swoją wiedzą: urządzam wystawy i spotkania w bibliotekach, Kołach Gospodyń Wiejskich... Zdecydowałam się poprowadzić również zajęcia w Centrum Hobbystycznym Kreatywnie.com w POZNANIU- chętnych zapraszam!
Jakiś czas temu w internecie pojawiła się również instrukcja wykonania kapelusika koktajlowego. Można ją znaleźć na blogu Vintage Girl .
Sama, do momentu rozpoczęcia mojej przygody z modniarstwem nie nosiłam kapeluszy. Kiedy zrobiłam jeden własnoręcznie przestałam myśleć o nich jak o ekstrawagancji. Nie boję się wielgachnych kapeluszy (mam 158 cm wzrostu) ani maleńkich, figlarnych fascynatorków. Stały się one integralną częścią mojej garderoby.
Łatwiej jest też o materiały. A nie sądzę by to umniejszało liczbę klientów, bo jeśli ktoś raz posmakuje kapeluszy, ten będzie chciał posiadać ich coraz więcej, więc to świetna działalność promocyjna fachu.
W Polsce chyba tego tak nie odbierają i branża na tym traci. Sama staram się dzielić swoją wiedzą: urządzam wystawy i spotkania w bibliotekach, Kołach Gospodyń Wiejskich... Zdecydowałam się poprowadzić również zajęcia w Centrum Hobbystycznym Kreatywnie.com w POZNANIU- chętnych zapraszam!
Jakiś czas temu w internecie pojawiła się również instrukcja wykonania kapelusika koktajlowego. Można ją znaleźć na blogu Vintage Girl .
Sama, do momentu rozpoczęcia mojej przygody z modniarstwem nie nosiłam kapeluszy. Kiedy zrobiłam jeden własnoręcznie przestałam myśleć o nich jak o ekstrawagancji. Nie boję się wielgachnych kapeluszy (mam 158 cm wzrostu) ani maleńkich, figlarnych fascynatorków. Stały się one integralną częścią mojej garderoby.
Jak mogłabyś nakreślić swoją definicję piękna. Co Cię inspiruje w Twojej pracy?
-Będę banalna - piękno jest w nas. Aby wydobyć to piękno potrzebna jest akceptacja. Nie możemy wszyscy być tacy sami, często to, co nam wydaje się wadą, jest przedmiotem pożądania u innych!
Nie ma reguły na znalezienie inspiracji. Czasami jest to przyroda, czasami bazgroły na marginesie gazety. Lubię kiedy przychodzi do mnie klientka i mówi: "Pióra, woalka, cekiny...proszę o wszystko"... i daje mi wolną rękę. Biorę wtedy materiał i zaczynam go wyginać, okręcać, upinać...czekam cierpliwie aż do mnie "przemówi"...
Wolność, to właśnie mnie inspiruje.
Nie ma reguły na znalezienie inspiracji. Czasami jest to przyroda, czasami bazgroły na marginesie gazety. Lubię kiedy przychodzi do mnie klientka i mówi: "Pióra, woalka, cekiny...proszę o wszystko"... i daje mi wolną rękę. Biorę wtedy materiał i zaczynam go wyginać, okręcać, upinać...czekam cierpliwie aż do mnie "przemówi"...
Wolność, to właśnie mnie inspiruje.
A jaki kapelusz jest ulubionym kapeluszem pani Małgorzaty Wybrańskiej ?
-Każdy! Ale największy sentyment mam do tego pierwszego.
Czym byłby wywiad bez pytania o plany na przyszłość... Gdzie spotkamy Cię za 2 lata ?
-Cóż, mnie najprawdopodobniej spotkacie w okolicach przedszkola Donald... Moje kapelusze - najchętniej widziałabym: na głowach wszystkich Polek, zwłaszcza tych młodszych. Hmm...zastanawiam się jeszcze nad panią prezydentową Jolantą Kwaśniewską i panem Tomaszem Jacyków =)
Myślę również coraz poważniej o sklepie internetowym, więc jak znajdę czas, zajmę się i tym.
Ps. Jeśli skusi Was instrukcja z bloga Vintage Girl , o której była mowa powyżej, sinamay- towar iście deficytowy w polskim internecie- możecie zakupić tanio tutaj .